środa, 6 czerwca 2012

Recenzja: Capsula "Sense of a Drop"


Niedawno miałem przyjemność usłyszeć zespół Capsula, rodem z Buenos Aires w Argentynie. Porządne, rockowe granie w klimatach garage i psychedelic. Zachwycony tym, co usłyszałem, natychmiast udałem się do najbliższego sklepu (czyt.: Amazonu), żeby kupić ich album. Pierwszym, który wpadł mi w oczy był „Sense of a Drop”. Wczoraj wreszcie spokojnie usiadłem i włączyłem płytę, żeby sprawdzić czy cały materiał będzie tak dobry, jak trzy znane mi dotychczas utwory. Cóż… Tego, niestety, nadal nie wiem. Jak mówi powiedzenie: „pośpiech to zły doradca”.

„Sense of a Drop” okazało się być albumem wykonawcy nazywającego siebie Capsula, ale TEN Capsula pochodzi z Izraela i nagrywa muzykę elektroniczną. Spore zaskoczenie. I zaskoczenie nie było pozytywne, niestety. Czasem zdarza się całkowicie przypadkowo trafić na interesującą płytę. Nie tym razem. Dla jasności: nie jestem koneserem takiej muzyki, ale też nie mam nic przeciwko niej. Natomiast nie czuję się na siłach, żeby pisać coś więcej.

Capsula „Sense of a Drop” to dla mnie dość słaba płyta. Trochę psychedelic, trochę chillout, ale za żywa na relaksacyjne odpłynięcie. Dla fanów rocka, folku, popu, indie wszelkiej maści – nic ciekawego. Jeżeli komuś potrzeba klimatu ambient, to polecam sięgnięcie po Ulver „Perdition City” albo po ambient wydawany przez Cold Meat Industry. Jeśli macie ochotę na bardziej pobudzającą elektronikę– lepiej włączcie stare Juno Reactor lub This Morn’ Omina „L’Unification Des Forces Opposantes”.

Dla fanów cyferek: 3/10